W Stanach Zjednoczonych znów zamieszki. W miniony weekend w kilku miastach doszło do starć z policją, dziesiątki osób zostało aresztowanych. Demonstracje i starcia z policją są kontynuacją protestów po śmierci czarnoskórego Amerykanina George’a Floyda w maju w Minneapolis.
W Portland tysiące osób wyszły na ulice, aby protestować przeciwko rasizmowi i obecności federalnych sił paramilitarnych, które do miasta skierował prezydent Donald Trump. Tłum przewrócił ogrodzenie wokół budynku, w którym stacjonują agenci federalni. Policja użyła gazu łzawiącego.
W Seattle doszło do starć z policją, podczas których tłum rzucał w funkcjonariuszy kamieniami, butelkami i fajerwerkami. Ponad dwudziestu policjantów odniosło obrażenia, 45 osób aresztowano.
W Austin w Teksasie uzbrojony 28-letni uczestnik protestu Garrett Foster został zastrzelony podczas konfrontacji z kierowcą samochodu, który został otoczony przez tłum. Według zeznań kierowcy Foster wymierzył w niego karabin półautomatyczny AK-47.
W Oakland w Kalifornii protestujący podpalili budynek sądu, wybijali okna i malowali graffiti na ścianach budynków. Zamieszki miały też miejsce w Atlancie, Richmond i Baltimore.