Doradca ds. bezpieczeństwa izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu Cachi Hanegbi powiedział, że Izrael nie chce dać się wciągnąć w wojnę na dwa fronty. Armia izraelska szykuje się do ofensywy lądowej w Strefie Gazy, ale od kilku dni trwa też wymiana ognia na granicy izraelsko-libańskiej.
Cachi Hanegbi mówił, że libański Hezbollah jest “na progu eskalacji”. Dziś media informowały m.in. o ostrzelaniu izraelskiego posterunku wojskowego na granicy z Libanem, na co Izraelczycy odpowiedzieli ogniem. Według informacji libańskich w wyniku izraelskiego ostrzału miało zginąć dwóch cywilów.
Hanegbi przyznał też, że Izrael nie miał konkretnego ostrzeżenia przed zbliżającym się atakiem Hamasu – co prawda szef Szin Betu został nad ranem, na 2,5 godziny przed atakiem, wezwany na nadzwyczajne spotkanie ws. nowych informacji wywiadowczych, ale nie zdecydowano wówczas o mobilizacji.
Tymczasem Hamas nie zgadza się na ewakuację mieszkańców Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu i ich wyjazd do Egiptu. Jak powiedział jeden z liderów Hamasu i premier Autonomii Palestyńskiej Ismail Hanija, Palestyńczycy mają zostać w miejscach, gdzie mieszkają. “Nasza decyzja jest taka, by pozostać na naszej ziemi” – mówił.
Izrael gromadzi siły na północy Strefy Gazy przed spodziewaną ofensywą lądową. Swoje domy opuściło już dziesiątki tysięcy Palestyńczyków, uciekając na południe Strefy. W Gazie pogarsza się też sytuacja humanitarna – są problemy z dostawą wody i prądu, zaczyna również brakować żywności.
KOMENTARZE