W Tbilisi opozycja zorganizowała „milczący protest”. Opozycyjne ugrupowania chciały zwrócić uwagę przebywającego w Gruzji amerykańskiego sekretarza stanu Mike’a Pompeo na łamanie przez obóz władzy zasad demokracji. Tym razem obyło się bez interwencji policji. Wcześniej, funkcjonariusze rozpędzali protestujących używając armatek wodnych. Gruzińska opozycja demonstruje od dwóch tygodni, ponieważ nie uznała wyników niedawnych wyborów parlamentarnych i zażądała powtórzenia głosowania.
Zwolennicy opozycji ustawili się co dwa metry, tworząc w centrum miasta „żywy łańcuch”. Jak tłumaczyli, chcieli aby szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo dowiedział się, że w Gruzji sfałszowano wybory.
Gruzini głosowali 31 października. Według oficjalnych wyników rządząca partia Gruzińskie Marzenie uzyskała 48 procentowe poparcie. Do parlamentu weszli także kandydaci 8 ugrupowań opozycyjnych. Jednak opozycja nie uznała wyników wyborów, zrzekła się mandatów i zażądała powtórzenia głosowania. Obóz władzy oświadczył, że nie widzi potrzeby podejmowania negocjacji w tej sprawie.
Gruzińska opozycja zamierza zorganizować kolejne demonstracje. Protesty zaplanowano na 21 listopada, gdy w 17 regionach będzie odbywała się druga tura wyborów w okręgach jednomandatowych. A także w drugiej połowie grudnia, gdy rządząca partia Gruzińskie Marzenie podejmie próbę samodzielnego przeprowadzenia pierwszego posiedzenia parlamentu.