Z głównych brytyjskich ulic handlowych znikają sklepy – w najszybszym od pięciu lat tempie. Tak wynika z danych opublikowanych przez firmę analityczną Centre for Retail Research.
Główne przyczyny to: rosnące koszty energii, inflacja i fakt, że klienci często wolą robić zakupy w sieci.
Zamknięte drzwi, zabarykadowane okna – tak wygląda wiele głównych ulic Królestwa. Już od jakiegoś czasu. A teraz problem staje się poważniejszy. W zeszłym roku dziennie zamykało się niemal 50 sklepów. Tak źle nie było od pięciu lat. Pracę straciło ponad 150 tysięcy ludzi. 2/3 zamykanych sklepów to sklepy niezależne. Reszta – lokalne oddziały “sieciówek”.
Tymczasem High Street – czyli główna ulica miasta – to od wieków w Królestwie instytucja. W kraju jest około 5000 ulic noszących tę – lub bardzo podobną nazwę.
Pierwsza złota era to czasy wiktoriańskie, epoka gwałtownej urbanizacji. W XIX wieku powstają wielkie domy handlowe – brytyjska duma. Wiele z nich dziś jest tylko wspomnieniem.
W latach sześćdziesiątych status High Street podnosi masowa produkcja tanich ubrań.
Te złote lata to już przeszłość. Swoje zrobił już kryzys z 2008 roku, a także rozwój internetu. Część ekspertów przewiduje, że ulice zmienią charakter. Dominować będą usługi i rozrywka. Fryzjera, salonu kosmetycznego czy sali paintballowej do sieci przenieść się nie da.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!