Niepodległa Szkocja w Unii Europejskiej: bogatsza i o mniejszych nierównościach społecznych – to cel regionalnego rządu, który ogłosił właśnie początek kampanii zmierzającej do oderwania się od Zjednoczonego Królestwa. Szkocka Partia Narodowa chce referendum do końca przyszłego roku.
Osiem lat temu Szkoci powiedzieli niepodległości “nie”. Teraz Nicola Sturgeon chce, by usłyszeli pytanie po raz drugi. “Brexit. Covid. Boris Johnson. Po tym wszystkim nadszedł czas, by roztoczyć inną, lepszą wizję” – przekonywała szefowa rządu w Edynburgu. Dodała, że nadszedł czas, by mieszkańcy kraju odpowiedzieli sobie na pytanie dotyczące przyszłości Szkocji: “Czy pozostaniemy przywiązani do modelu gospodarczego Zjednoczonego Królestwa, skazującego nas na relatywnie słabe wyniki, jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne i społeczne? Wyniki, które w dodatku raczej się pogorszą, skoro jesteśmy poza Unią Europejską? A może zamiast tego podniesiemy oczy z nadzieją i optymizmem, biorąc przykład z podobnych krajów w całej Europie?” – mówiła pierwsza minister.
Te kraje to między innymi Belgia, Finlandia, Austria i Szwecja. Szefowa centrolewicowej Szkockiej Partii Narodowej mówiła, że państwa te są zamożniejsze niż Królestwo, w dodatku o mniejszych nierównościach społecznych. Tyle, że – według Nicoli Sturgeon – mają do dyspozycji narzędzia, których dziś Szkocja – zależna od Londynu – nie posiada. Regionalny rząd zaprezentował więc pierwszy z serii dokumentów, które zarysować mają kształt ewentualnej niepodległości.
Tymczasem według opozycji w dobie pandemii i wojny niepodległość to temat zastępczy i nieodpowiedzialność. “To koszmarna strata czasu, energii i pieniędzy w czasach, gdy nasze usługi społeczne są dziesiątkowane” – stwierdziła Sarah Boyack, rzeczniczka ds. konstytucji największego ugrupowania opozycyjnego: szkockiej odnogi Partii Pracy. “To nie jest czas, by mówić o kolejnym referendum” – dodał w rozmowie z Press Association premier Boris Johnson.
Krytycy przypominają też, że poprzednie głosowanie miało zamknąć tę kwestię na dekady. “Takie głosowania dzielą społeczeństwo. Ludzie muszą stanąć po którejś stronie barykady. To odwraca uwagę od tego co ważne: zmieniania codziennego życia Szkotów” – przekonywał w rozmowie z Polskim Radiem Alastair Cameron z organizacji Scotland in Union, opowiadającej się za pozostaniem w Królestwie.
Szkocka Partia Narodowa od lat dominuje na regionalnej scenie politycznej. Wygrała niedawno kolejne wybory do regionalnego parlamentu. Wraz z Zielonymi ma większość, by przegłosować zorganizowanie referendum. Tu pojawia się jednak kluczowe pytanie: czy Edynburg może samodzielnie zorganizować głosowanie? Osiem lat temu zgodę wydał na to Londyn. Teraz dać jej nie chce. Szkoci nigdy jednak nie przyznali, że jest ona niezbędna, a Nicola Sturgeon nie wykluczyła, że Edynburg nie będzie się oglądał na Londyn. Jednocześnie pierwsza minister przyznała, że może to poważnie podkopać wiarygodność i legitymację takiego głosowania. Sprawa prawdopodobnie trafiłaby do sądu najwyższego.
Według sondaży wyborcy są podzieleni w kwestii niepodległości niemal po połowie.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!