W Stanach Zjednoczonych doszło do poważnych zakłóceń w ruchu lotniczym z powodu braków personelu w aż kilkunastu ośrodkach kontroli lotów. Do opóźnień doszło między innymi w Nowym Jorku, Denver i Los Angeles. Powodem jest shutdown, czyli częściowe wstrzymanie pracy administracji federalnej.
Federalna Administracja Lotnictwa poinformowała o niedoborach personelu w dwunastu ośrodkach kontroli lotów, w tym w Phoenix i Denver, oraz w centrach obsługujących ruch wokół Nowego Jorku, Waszyngtonu, Chicago, Jacksonville i
Indianapolis.
Do najpoważniejszej sytuacji doszło na lotnisku w Burbank pod Los Angeles, gdzie około po południu we wtorek (7.10) wieża kontroli została całkowicie zamknięta. Samoloty mogły startować i lądować, ale musiały stosować procedury typowe dla małych portów bez wież kontroli. Opóźnienia sięgały ponad dwóch i pół godziny.
W Denver i Newark FAA wprowadziła tzw. “ground delay program”, czyli wstrzymanie startów samolotów do czasu, aż kontrolerzy będą w stanie przyjąć kolejne maszyny.
Sekretarz transportu Sean Duffy ostrzegł, że trwający shutdown może sparaliżować transport lotniczy. Kontrolerzy są zobowiązani do pracy mimo braku wypłat, ale rośnie liczba zwolnień chorobowych. Podobny scenariusz w czasie shutdownu w 2019 roku doprowadził do paraliżu lotów i wymusił zakończenie kryzysu budżetowego.
(IAR)