Rachunek na ponad milion dolarów dostał od szpitala amerykański 70-latek, który otarł się o śmierć z powodu COVID-19. O sprawie napisał wczoraj dziennik “Seattle Times”.
Michael Flor trafił do szpitala na początku marca i spędził tam dwa miesiące. Był tak blisko śmierci, że pielęgniarka musiałą trzymać przy jego uchu telefon, by mógł pożegnać się z żoną i dziećmi. Udało mu się jednak przeżyć, ale – jak powiedział dziennikarzom gazety – szpital wystawił mu 181-stronnicowy rachunek, opiewający na milion 122 tysiące 501 dolarów i 4 centy. Zawiera on pozycje dotyczące między innymi opłaty za salę, w której leżał mężczyzna, jej sterylizację, a także za korzystanie z respiratora.
Według “Seattle Times” 70-latek jest objęty programem ubezpieczeń społecznych i nie będzie musiał zapłacić całej kwoty, a być może nie zapłaci ani centa. W przyjętym przez amerykański Kongres planie pomocowym przeznaczono bowiem 100 miliardów dolarów na rekompensaty dla szpitali i prywatnych ubezpieczycieli, zajmujących się chorymi na COVID-19.
Mężczyzna powiedział jednak “Seattle Times”, że czuje się “winny” wiedząc, że podatnicy zapłacą za jego leczenie tak dużo.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!