Rosjanie są zmuszani do wnoszenia rzekomo dobrowolnych datków na rzecz armii – informuje Radio Svoboda. Wpłat, pod groźbą zwolnienia z pracy lub wysłania na front, dokonują pracownicy państwowych firm, urzędów i służb mundurowych.
Na Syberii i rosyjskim Dalekim Wschodzie wpłaty wynoszą od tysiąca do 6 tysięcy rubli. Radio Svoboda zebrało informacje na ten temat między innymi w Kraju Zabajkalskim, Kraju Chabarowskim, Jakucji i w obwodzie irkuckim. Wcześniej do tak zwanych dobrowolnych wpłat zmuszani byli mieszkańcy Petersburga. Za zbiórki odpowiedzialni są urzędnicy lokalnych administracji.
Niedawno rosyjskie media niezależne napisały, że w Petersburgu część pieniędzy przywłaszczył sobie miejscowy oligarcha, związany z Władimirem Putinem. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, obrońcy praw człowieka informują, że armia reżimu nie dysponuje odpowiednimi środkami na wyposażenie żołnierzy, których wysyła na front.