Sobota na Białorusi: A. Łukaszenka o działaniach wojsk i blokada stron www

0
Twitter: Reuters
REKLAMA - ZADZWOŃ (773) 588-6300

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka polecił ministrowi obrony i dowódcy zachodniego zgrupowania wojsk, aby podjęli wszelkie środki dla obrony zachodnich granic kraju z centrum w Grodnie. “Z użyciem najsurowszych środków dla zachowania jedności terytorialnej kraju” – podkreślił Aleksander Łukaszenka.

Przywódca, nawiązując do powyborczych demonstracji opozycji, oświadczył, że przeciwko jego krajowi jest wykorzystywany scenariusz kolorowych rewolucji z wykorzystaniem czynnika zewnętrznego. Aleksander Łukaszenka, który obserwuje manewry wojsk pod Grodnem, zarzucił oponentom, że chcą mieć “alternatywnego prezydenta”.

Prezydent Łukaszenka powiedział, że widoczne jest wojskowe wsparcie dla działań białoruskiej opozycji. “Zachodzi przesuwanie wojsk NATO do granic Białorusi” – powiedział Łukaszenka. Przedstawiciele NATO zapewniają, że siły Sojuszu nie stanowią zagrożenia dla Białorusi. O wrogie zamiary prezydent oskarżał też wcześniej między innymi Polskę i Litwę. 

Tymczasem, jak mówi białoruski opozycjonista Aleś Michalewicz, Białorusini nie wierzą Aleksandrowi Łukaszence, że państwa te zagrażają bezpieczeństwu ich kraju. “Białorusini doskonale wiedzą, że ani Polska, ani Litwa, ani Ukraina nie zagrażają Białorusi politycznie i wojskowo” – stwierdził Aleś Michalewicz w Polskim Radiu.
Aleksander Łukaszenka od początku protestów na Białorusi przekonuje Rosję i swoich rodaków, że ostatnie wydarzenia są inspirowane z zagranicy. Białoruski dyktator sugeruje, że za wielotysięcznymi demonstracjami stoją Polacy, Litwini i Ukraińcy.

Jak podkreślają białoruscy i rosyjscy analitycy wojskowi, taka retoryka jest potrzebna prezydentowi Łukaszence, ponieważ tylko “agresja zewnętrzna” mogłaby zmusić Władimira Putina do wysłania rosyjskich wojsk na pomoc białoruskiemu reżimowi.

Władze Białorusi zablokowały ponad 40 stron internetowych. Niezależne media informują, że restrykcje zastosowano na podstawie decyzji ministerstwa informacji. Od rana nie można wejść na stronę internetową nadającej z Warszawy w języku białoruskim telewizji “Biełsat”, rozgłośni “Radio Swaboda” czy “Euroradio”. Ograniczenia objęły też regionalne serwisy informacyjne z Brześcia i Witebska. 

Walery Kalinowski, dziennikarz zablokowanego serwisu Radia Swaboda, w rozmowie z Polskim Radiem zwrócił uwagę, że białoruskie władze już wcześniej próbowały blokować internet. “To naprawdę wielki atak na wolność słowa na Białorusi. Władze chcą, aby ludzie nie znali prawdy o ostatnich wydarzeniach w naszym kraju. Ale chyba im się to nie uda. Nawet podczas trzech dni pełnego blokowania internetu na Białorusi po wyborach prezydenckich, to się nie udało” – mówi dziennikarz.

Polonijny dziennikarz Andrzej Poczobut powiedział w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że coraz więcej Białorusinów potrafi sobie poradzić z taką blokadą, korzystając ze specjalnego oprogramowania. “Wcześniej, kiedy nagle władze wyłączyły internet, wtedy wielką popularnością zaczęły się cieszyć takie programy, ale był problem z ich ściągnięciem. Internet nie działał i trzeba szukać ludzi, którzy mają już ten program zainstalowany i przeinstalowywać go na swój komputer. Myślę, że liczba takich osób stale rośnie” – powiedział Andrzej Poczobut.
Odblokowania stron internetowych domaga się Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy. Apeluje również o zaprzestanie nacisków na prasę i zapewnienie ukazywania się w druku gazet. Stowarzyszenie wiąże blokowanie stron internetowych mediów i nieukazanie się dwóch gazet z dokonaną przez władze próbą “blokowania informacji o powyborczych protestach w kraju i przemocy stosowanej wobec demonstrantów”. Dziennikarskie stowarzyszenie uważa, że w wyniku tych działań nie tylko naruszane są prawa dziennikarzy i mediów, ale też “ogranicza się konstytucyjne prawo obywateli do otrzymywania pełnej informacji”.

Wczoraj na Białorusi nie ukazały się dwie gazety “Narodnaja Wola” i “Komsomolskaja Prawda w Białorusi”, które wiele miejsca poświęcały powyborczym protestom opozycji. Kierownictwo drukarni oficjalnie tłumaczyło, że zepsuła się maszyna drukarska.
Od dziś na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia trzy razy dziennie można usłyszeć serwisy informacyjne w języku białoruskim. Są przygotowywane przez Sekcję Białoruską redakcji Polskiego Radia dla Zagranicy i emitowane 3 razy dziennie: rano po godzinie 6.30, w magazynie “W samo południe” po godzinie 12.00 oraz wieczorem po godzinie 22.00 w magazynie “Polska i Świat”.

Nadawany na falach długich o częstotliwości 225 kHz Program Pierwszy Polskiego Radia, obejmuje swoim zasięgiem całą Europę, w tym Białoruś. Możliwe jest to dzięki należącym do Polskiego Radia S.A. nadajnikom Radiowego Centrum Nadawczego w Solcu Kujawskim.
Grodzieński dziennikarz polonijny Jan Roman mówi, że uruchomienie nadawania w języku białoruskim na antenie Programu Pierwszego jest cenną inicjatywą kierownictwa Polskiego Radia. “To taki akt solidarności Polski z tymi ludźmi na Białorusi, którzy walczą o wolność. Na Białorusi dochodzi do blokowania internetu. I jeśli jest brak informacji to pomoc, takie wsparcie ze strony Polskiego Radia będzie przydatne, bo obiektywnej informacji tu jest zawsze niedostatek” – powiedział Jan Roman.

Dziennikarz podkreśla, że audycje płynące na falach Polskiego Radia w języku białoruskim pomagają też w popularyzacji języka białoruskiego. Nie bez znaczenia jest fakt, że wielu Białorusinów jeszcze z czasów radzieckich jest przyzwyczajona do słuchania zagranicznych rozgłośni, aby dostawać informacje, których nie podają państwowe media.
Na Białorusi od dwóch tygodni odbywają się protesty opozycji po przeprowadzonych 9 sierpnia wyborach prezydenckich. Niespokojnie jest również w niektórych zakładach pracy. Część z nich strajkuje, a w niektórych załogi podpisują się pod apelami o ustąpienie prezydenta Aleksandra Łukaszenki. 

Redaktor naczelny portalu Hrodna.life Liosza Szata powiedział w TVP Info, że mieszkańcy Grodna zaczynają męczyć się protestami. Liosza Szata dodał, że zastraszani są też Białorusini strajkujący w zakładach pracy, a sytuacja jest “napięta i trudna”. Dziennikarz podkreślił, że pomimo represji, na ulicach wciąż pojawia się około trzech tysięcy ludzi. “Ludzie muszą trochę odpocząć. Jest ogromny nacisk na nich, służby specjalne, siłowe bardzo starają się rozbić te protesty. Znowu zdelegalizowano wiece” – powiedział Liosza Szata. “Dzisiaj jest wiec [poparcia – red.] Łukaszenki – on się tam pewnie nie pojawi, ale jego zwolennicy tak. Z jakiegoś powodu zwolennicy Cichanouskiej nie mogą się tam zebrać, a zwolennicy Łukaszenki mogą, choć każdy wiec w tym miejscu jest nielegalny” – powiedział.

Mieszkańcy białoruskiej prowincji odczuwają ogromne rozczarowanie władzą, ale jednocześnie strach przed jej brutalnymi działaniami – tak o sytuacji w 25-tysięcznych Iwacewiczach w obwodzie brzeskim opowiada Polskiemu Radiu miejscowy dziennikarz Siarhiej Skuławiec. Żyjący na wsi pod Iwacewiczami współpracownik telewizji Biełsat zaznacza, że mieszkańcy jego miejscowości w większości nie głosowali na Aleksandra Łukaszenkę i są oburzeni oficjalnymi wynikami wyborów. Siarhiej Skuławiec dodaje, że mimo braku akceptacji działań władz, ludzie boją się protestować. Jak zaznacza, oburzają się tym, co mówi do nich z telewizora Łukaszenka, a jednocześnie boją się stracić pracę, obawiają się przystępować do strajków, ponieważ mają kredyty, muszą wykarmić dzieci. Z pracą, jak zaznacza dziennikarz, na prowincji jest trudno w porównaniu na przykład z Mińskiem. Dziennikarz podkreśla, że niedawne represje władz wobec protestujących dotknęły również niewielkie miasta i miejscowości w obwodzie brzeskim. Jak dodaje, akcje protestacyjne były praktycznie wszędzie, a zaraz po wyborach odbywały się brutalne aresztowania. Na przykład, jak wyjaśnia, w Iwacewiczach dokonywali tego funkcjonariusze miejscowego więzienia. To oni patrolowali miasto, zatrzymywali i wrzucali ludzi do samochodów, którymi na co dzień przewozi się skazanych. Oni też bili zatrzymanych.

Po nieuznawanych przez dużą część społeczeństwa wyborach prezydenckich Białoruś ogarnęły wielotysięczne protesty. Spotkały się one z brutalną reakcją władz. Aresztowano około 7 tysięcy osób. Kilka straciło życie w wyniku działań milicji. Protesty trwają, a opozycja nawołuje do masowego wyjścia na ulicę dziś i jutro.

#polskieradio

ALERT

POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!

e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300

CHCESZ UMIEŚCIĆ BANER? - DZWOŃ (773) 588-6300

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here

Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!