Prawica, która wygrała wybory w Austrii, kilka godzin po ogłoszeniu wyników powołała zespół, mający rozmawiać z innymi partiami o tworzeniu rządu. Żadne z czterech pozostałych ugrupowań nie chce jednak rozmawiać z Wolnościową Partią Austrii.
Negocjacyjny team partii FPÖ ma pomóc szybko skonsumować wyraźne zwycięstwo populistycznej prawicy. Lider nacjonalistów Herbert Kickl podkreśla, że Austriacy chcą rządów jego partii. „Otworzyliśmy drzwi do nowej ery. Razem będziemy teraz pisać nowy rozdział historii Austrii” – powiedział kandydat na kanclerza. Przeciwko sobie ma jednak wszystkie pozostałe partie.
Również wyborcy, którzy nie głosowali na prawicę, nie chcą jej w rządzie. „To, czego się obawiam, to rząd zbudowany przez chadeków z nacjonalistami” – mówili uczestnicy wieczornego protestu. “Przez pięć lat mielibyśmy fatalne państwo. Jeśli jednak FPÖ nie wejdzie do rządu, to za 5 lat będzie miała 40 procent poparcia. Trzeba zatem chyba pomyśleć o zakazie dla tej partii” – to jeden z głosów z protestu niezadowolonych ze zwycięstwa „nazistów”, jak wskazywały transparenty i okrzyki.
Dylemat ma także prezydent Austrii, do którego obowiązków należy wskazanie szefa przyszłego rządu. Alexander van der Bellen zapowiedział, że budowie większości parlamentarnej ma towarzyszyć poszanowanie dla państwa prawa, podziału władzy, praw człowieka i mniejszości, niezależności mediów i członkostwa w Unii Europejskiej. Lider partii z największym poparciem ma problem z częścią tej listy.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!