Narasta kryzys demograficzny we Francji. W minionym roku odnotowano tam najniższą liczbę urodzeń od drugiej wojny światowej. Francuski rząd zapowiedział ostatnio walkę z tym zjawiskiem. „Sytuacja jest niepokojąca” – potwierdza w rozmowie z Polskim Radiem profesor Sorbony, demograf i ekonomista Gerard-François Dumont.
Najnowsze dane opublikowane przez Państwowy Instytut Statystyki i Badań Ekonomicznych wywołały we Francji poruszenie. Wynika z nich, że w minionym roku nad Sekwaną urodziło się 678 tysięcy dzieci – czyli najmniej od 1946 roku.
„Przez wiele lat demografia była atutem Francji. Od dekad mieliśmy jeden z najwyższych wskaźników dzietności w Europie – był o 20-25 procent wyższy niż europejska średnia. Ale teraz Francja zbliża się do tej średniej (tj. 1,50 w UE, 1,83 we Francji)” – stwierdza profesor Gerard-François Dumont.
Ekspert nie jest zaskoczony obecną sytuacją. „Spadek urodzeń we Francji jest bardzo poważny, ale był do przewidzenia. Francja przeżywa strukturalny kryzys, spowodowany tym, że podważono fundamenty polityki rodzinnej, co doprowadziło do spadku urodzeń i współczynnika dzietności” – ocenia rozmówca Polskiego Radia. Jego zdaniem to efekt decyzji politycznych podjętych przez socjalistów, którzy rządzili Francją w latach 2012-2017. Od tego czasu liczba urodzeń spadła o niemal 20 procent.
Kilka dni temu prezydent Emmanuel Macron ogłosił, że jego rząd przygotuje reformę urlopu rodzicielskiego i plan walki z niepłodnością, co ma wesprzeć francuską demografię. Gerard-François Dumont uważa jednak, że te działania są niewystarczające. „Obecnie francuski system społeczny sprzyja kobietom, które nie chcą mieć dzieci. Ale z drugiej strony, możliwość wyboru wielodzietności jest bardzo ograniczona” – uważa ekspert. Krytykuje też propozycje dotyczące ściągnięcia większej liczby imigrantów, z powodu problemów z bezrobociem i integracją cudzoziemców mieszkających we Francji od wielu lat.
Francuzi obawiają się, że kryzys demograficzny może mieć poważne konsekwencje dla gospodarki. „Spadek urodzeń ma efekty natychmiastowe. Rodzina, która spodziewa się pierwszego lub kolejnego dziecka, jest bardziej aktywna ekonomicznie i społecznie. Jeszcze przed przyjściem na świat dziecko jest stymulantem rozwoju gospodarczego” – tłumaczy profesor Dumont. Dodaje, że są też długofalowe skutki. „Mniej urodzeń oznacza mniej dobrobytu z powodu braku siły roboczej” – wskazuje rozmówca Polskiego Radia.
W jego ocenie kryzys demograficzny może też osłabić pozycję Francji w Europie. „To miało konsekwencje polityczne, na przykład wtedy, gdy doszło do Brexitu i do redystrybucji mandatów w europarlamencie. Francja zyskała pięciu europosłów, a Niemcy – żadnego, ponieważ „demograficzna zima” była tam bardziej odczuwalna” – przypomina ekspert z Sorbony.
KOMENTARZE