Po zabójstwie Polki na greckiej wyspie Kos wśród mieszkańców tego regionu odżyła dyskusja o wpływie emigrantów na bezpieczeństwo. Podejrzanym o zamordowanie 27-letnie Anastazji jest emigrant z Bangladeszu, który od 11 lat mieszkał na wyspie. Prokuratura postawiła mu zarzuty zgwałcenia i zamordowania dziewczyny.
Mieszkańcy Kos są wyczuleni na kwestię przybyszów z krajów odrębnych kulturowo. W latach 2015-2016 przeżyli napływ tysięcy uciekinierów, głównie z Syrii, Pakistanu i Afganistanu. W szczytowym momencie kryzysu migracyjnego z pobliskiej Turcji na Kos docierało średnio kilkuset emigrantów dziennie. Część z nich koczowała na ulicach i plażach.
“Wtedy baliśmy się o bezpieczeństwo nasze i naszych dzieci” – wspomina Anna Rapesi – Polka mieszkająca na wyspie od 30 lat.
Inna z naszych rodaczek – Maja Passanikolaki zaznaczyła, że była bardzo zdziwiona i zaniepokojona, gdy dowiedziała się, że zamordowana dziewczyna była widziana w towarzystwie emigrantów. Kobieta wspomina, że gdy greckie władze postanowiły wybudować na wyspie ośrodek dla migrantów, mieszkańcy przez kilka tygodni organizowali protesty.
Dziś w ośrodku dla uchodźców przebywa około 1000 osób. Czekają na weryfikację złożonych dokumentów, aby otrzymać zezwolenie na legalny pobyt na wyspie. W ocenie Mai Passanikolaki nie jest już tak niebezpiecznie, jak było w okresie kryzysu migracyjnego, ale obawy o bezpieczeństwo pozostały.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!