W Niemczech trwa dyskusja o etymologii nazw około 300 berlińskich ulic, placów i dzielnic. W centrum zainteresowania badaczy znaleźli się patroni, którzy ich zdaniem przejawiali “zachowania antysemickie”. Znany historyk Michael Wolffsohn uważa, że cała akcja może się szybko przerodzić w polityczną farsę.
Do mało chwalebnego grona osób, patronujących ulicom Berlina, zaliczono między innymi zasłużonych prekursorów reformacji. Solą w niemieckim oku stał się też zamordowany w Auschwitz polski zakonnik Maksymilian Kolbe. Rekomendacje są różne – od konieczności “dogłębnych badań” po zmianę nazwy ulicy.
“To nie pierwszy jaskrawy przykład farsy, polegającej na wymazaniu z pamięci zasłużonych postaci. Ten zabieg jest jednak szczególnie szkodliwy i niebezpieczny” – ocenia niemiecki historyk żydowskiego pochodzenia, Michael Wolffsohn.
Według niego na skandal zakrawa fakt, że na liście autoryzowanej przez “tropicieli totalitaryzmów” figuruje były kanclerz Konrad Adenauer, podczas gdy brakuje na niej nazwisk wyznawców stalinowskiego komunizmu, którymi usłane są ulice dzielnicy Freidrichshain.
Krytyczny katalog patronów ulic i placów sporządzono w październiku ubiegłego roku, na zlecenie pełnomocnika do spraw antysemityzmu w Berlinie.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!