W stolicy rosyjskiej Republiki Tatarstanu – Kazaniu – zakończył się szczyt państw BRICS. Gospodarzem szczytu był ścigany listem gończym za zbrodnie wojenne Władimir Putin. Nie przeszkodziło to przywódcom ponad 30 państw przyjechać do Rosji, uścisnąć dłoń i wymienić uprzejmości z człowiekiem, który rozpętał wojnę przeciwko Ukrainie.
Politolog, komentator Jewgienij Roszczin nie jest zdziwiony obecnością na szczycie Chin czy Indii, bo te kraje dbają o swoje międzynarodowe interesy i nie mogą przepuścić żadnej okazji do wzmocnienia swojej roli na globalnych rynkach. Eksperta nie dziwi także obecność innych państw. “Uczestnictwo takich państw jak Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Egipt jest zrozumiałe. Te kraje chciały, aby ich głos nabrał siły w rozmowach z krajami G-7 – z bogatą Północą” – podkreślił politolog.
Na szczycie był sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, który zaapelował o “sprawiedliwy pokój” na Ukrainie. Wzywał też do zaprzestania działań zbrojnych w Strefie Gazy, Libanie i Sudanie. Wizytę Guterresa w Rosji od początku krytykowała Ukraina. W ocenie Kijowa spotkanie sekretarza generalnego ze ściganym za zbrodnie wojenne Władimirem Putinem szkodzą reputacji ONZ. Część ekspertów analizujących przebieg szczytu BRICS jest zgodna: Rosji nie udało się wymóc na uczestnikach spotkania żadnych deklaracji, które można byłoby potraktować jako poparcie dla rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!