Południowa Floryda zmaga się od kilku dni z historycznie intensywnymi opadami deszczu. Wiele części aglomeracji Miami i dalej na północ po Sarasotę nad Zatoką Meksykańskich jest podtopionych.
Obecna sytuacja wpłynie też na uprawę florydzkich pomarańczy, a co za tym idzie światowych cen soku pomarańczowego. Amerykańskie media alarmują, że problem powtarza się od kilku lat.
Korzenie obecnych problemów z dostawami sięgają dziesięcioleci. W 2005 roku na Florydę przybył inwazyjny robak zwany azjatycką psyllidą cytrusową, wstrzykując bakterie ze swojej śliny do drzew pomarańczowych tego stanu. Bakteria powoli zabija drzewo, niszcząc jego system korzeniowy.
Specjaliści nie potrafią sobie poradzić z tym problemem. Wpływ jest druzgocący. W 2004 roku, zanim choroba zwana zazielenieniem cytrusów dotarła na Florydę, stan wyprodukował 200 milionów pudełek pomarańczy rocznie. W tym roku wyprodukuje niecałe 20 milionów. Żaden gatunek drzewa pomarańczowego nie jest całkowicie odporny na zazielenianie, ale naukowcy próbują wyhodować takie, które będą na to bardziej tolerancyjne.
Wpływ na urodzaj mają również obecne rekordowe opady deszczu, a w przeszłości huragany, które regularnie nawiedzają Florydę. Ceny soku pomarańczowego zawsze charakteryzowały się zmiennością: spadały, gdy zbiory spowodowały nadmierną podaż pomarańczy i wzrastały, gdy mróz lub huragan niszczył drzewa owocowe.
W USA i tak już zmniejszona produkcja pomarańczy na Florydzie spadła o 62 procent w sezonie 2022-2023 po tym, jak huragan Ian jeszcze bardziej uderzył w uprawy.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!