Brytyjczyków czekają rekordowe podwyżki cen energii. Zgodnie z zapowiedziami regulator rynku podniósł próg maksymalnych stawek, jakich żądać mogą dostawcy, o 80 procent.
Tymczasem Królestwo nadal czeka na wyłonienie nowego premiera, który przygotowałby plan pomocy dla mieszkańców.
1971 funtów rocznie – tyle dziś wynosi limit. Od października wynosić będzie ponad trzy i pół tysiąca. A jeszcze przed rokiem był na poziomie 1277 funtów. Główny powód to rosyjska agresja na Ukrainę. “Wszystkie opłaty idą w górę. Nie mogę liczyć na podwyżkę w pracy, więc już dziś niełatwo mi jest zapłacić rachunki” – mówi Polskiemu Radiu Charlotte, mieszkanka miasteczka Tring w hrabstwie Hertfordshire. Pracuje w sklepie spożywczym, ale już teraz wie, że będzie potrzebowała pomocy od rodziców. Nie ukrywa, że pomoc rządzących też by się przydała.
Gabinet Borisa Johnsona już wcześniej zadeklarował wsparcie. Charlotte może więc liczyć na ponad pół tysiąca funtów: 400 funtów dopłaty do rachunków i obniżkę opłaty lokalnej, tzw. council taxu, wynoszącą 150 funtów. Z tej drugiej nie skorzystają jednak wszyscy, a tylko ci, którzy – tak jak Charlotte – mieszkają w nieruchomościach o określonej wartości. Około ośmiu milionów najbiedniejszych dostanie też dodatkowe 650 funtów.
“Wiemy, że to nie wystarczy. Trzeba zrobić więcej” – zadeklarował w BBC brytyjski minister finansów Nadhim Zahawi. Ale jest on szefem resortu w rządzie tymczasowym. Królestwo szuka nowego premiera. To on będzie podejmował ostateczne decyzje, to on prawdopodobnie wybierze też nowego ministra finansów. Obecny przygotowuje więc tylko grunt: ogólne analizy, które potem umożliwią stworzenie pakietu pomocy. Ofgem – regulator rynku energii – zaapelował, by nowy gabinet zaczął pomagać ludziom tak szybko, jak to możliwe.
Następcę Borisa Johnsona poznamy za 10 dni.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!