W Turcji rozpoczęła się kampania przed najważniejszymi od lat wyborami. 14 maja Turcy wybiorą prezydenta. Po raz pierwszy od dwóch dekad Recep Tayyip Erdogan może stracić władzę.
Prezydent Recep Tayyip Erdogan, który zainaugurował swoją kampanię po raz pierwszy od lat nie jest faworytem wyborów. Sześć najważniejszych partii opozycyjnych w Turcji wystawiło wspólnego kandydata. 74-letni Kemal Kilicdaroglu startował już w wyborach, ale tym razem ma poparcie najważniejszych ugrupowań. Według najnowszych sondaży, obaj politycy mają bardzo podobne poparcie.
Recep Tayyip Erdogan od 20 lat rządzi Turcją, najpierw jako premier, a od 2014 roku jako prezydent. Przez ten czas skupiał coraz to większa władzę w swoim ręku, by w 2018 roku w referendum uzyskać władzę niemal absolutną. Erdogan oskarżany jest o dyktatorskie metody, a po nieudanym puczu w 2016 roku do więzień trafiły tysiące jego przeciwników politycznych.
Turcy obwiniają jednak Erdogana o galopującą inflację, która sięga prawdopodobnie nawet 100 procent. Prezydenta wskazuje się też jako winnego zbyt wolnej i niedostatecznie skutecznej pomocy po lutowym trzęsieniu ziemi, które zabiło ponad 50 tysięcy osób w Turcji.
Obaj główni kandydaci w wyborach obiecali, że po wygranej w pierwszej kolejności ograniczą inflację.
Turcja to regionalna potęga gospodarcza, mimo coraz bardziej niekorzystnych wskaźników. To też druga co do wielkości armia w NATO.
