We Francji odbyła się dziesiąta runda protestów przeciwko reformie emerytalnej. Według MSW w demonstracjach wzięło udział 740 tysięcy osób. Protesty przebiegały spokojniej niż w ostatnich tygodniach, ale nie obyło się bez starć z policją.
Najwięcej osób demonstrowało w Paryżu: według związkowców – 450 tysięcy, według MSW – około 93 tysięcy. To mniej niż w ubiegły czwartek. Według komentatorów to efekt alarmujących zapowiedzi MSW, które ostrzegało przed obecnością setek lewicowych radykałów na dzisiejszych protestach.
Podpalone barykady, splądrowane sklepy i starcia z policją w chmurach gazu łzawiącego – do takich scen doszło między innymi w Paryżu, Bordeaux, Rennes i Nantes. Porządku na ulicach strzegło ponad 13 tysięcy funkcjonariuszy. W całym kraju zatrzymano 27 osób.
Tymczasem związkowcy wyszli dziś z nową inicjatywą. „Komitet międzyzwiązkowy proponuje rządowi a zwłaszcza prezydentowi Republiki zawieszenie projektu i powołanie mediatora” – oświadczył szef lewicowej centrali CGT Philippe Martinez. Rząd od razu odrzucił propozycję związkowców, co wywołało spięcia w prezydenckiej koalicji.
Zdaniem obserwatorów to dowód na rosnący konflikt w rządzie. Coraz głośniej mówi się o dymisji premier Elisabeth Borne, krytykowanej między innymi przez Pałac Elizejski za sposób zarządzania kryzysem społecznym.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!