W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia Kościół katolicki obchodzi wspomnienie świętego Szczepana, diakona oraz pierwszego męczennika. Święty Szczepan wybrany został do posługi ubogim. Dzieje Apostolskie opowiadają, że „pełen łaski i mocy Ducha Świętego” głosił Ewangelię z mądrością, której nikt nie mógł się przeciwstawić.
To także czas wizyt u bliskich i sąsiadów. “Od świętego Szczepana zaczynali także chodzić kolędnicy po wsiach” – mówi dyrektorka Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi Elżbieta Osińska-Kassa.
“Kiedyś to była naturalna sprawa, że chodzono po wsi, przebierano się. Chodzono z turoniem lub z kozą. Obowiązkowym też elementem przebrania kolędników były futrzane maski, bo wszystko, co włochate, było symbolem dostatku. Dom pominięty przez kolędników to nie była dobra wróżba” – wyjaśnia etnografka.
Kolędnicy składali życzenia wszystkiego dobrego dla domostwa i powodzenia w zbiorach. Nieodłącznym elementem świętowania były tego dnia jasełka, które swój początek miały w kościele. Zaczęły się jednak przeradzać w bardzo radosne przedstawienia, pełne tańców i śpiewów, musiały, jak mówi Elżbieta Osińska-Kassa, wyjść z kościoła i zastąpiły je szopki. W wieli wsiach mieszkańcy sami te szopki przygotowują, przystrajają i swoje domy, i kościoły.
Tego dnia w kościołach święciło się owies, by zapewnić sobie urodzaj w kolejnym roku. Obrzucano także siebie nawzajem i księdza ziarnem. W niektórych regionach Polski wciąż praktykuje się obrzucanie gotowanym grochem, co ma symbolizować ukamienowanie świętego Szczepana. (IAR)