Gruzja walczy o to, żeby nie wpaść do “ciemnego baraku rosyjskiego świata” – powiedział Polskiemu Radiu gruziński politolog Gela Vasadze. Od 28 listopada Gruzini wychodzą na ulice, aby demonstrować w obronie europejskiej drogi rozwoju. Tego dnia premier Irakli Kobachidze oświadczył, że jego rząd zawiesza negocjacje z Unią Europejską. Proeuropejskie demonstracje są brutalnie rozpędzane, a liderzy partii opozycyjnych – aresztowani.
W ocenie politologa Geli Vasadzego sytuacja w Gruzji jest najtrudniejsza licząc od 1993 roku, kiedy władzę objął Eduard Szewardnadze. “Po raz pierwszy od tamtego czasu pojawiło się pytanie, czy Gruzja wpadnie do ciemnego baraku rosyjskiego świata. Rosyjski świat to nie jest świat Puszkina i Dostojewskiego. To konkretny projekt polityczny Putina związany z odbudową rosyjskiego imperium opartego na zasadach Związku Sowieckiego” – podkreśla gruziński politolog. Gela Vasadze dodaje, że “plany Putina zerwały siły obrony Ukrainy, ale to nie oznacza, że on z nich zrezygnuje”.
Od dziewięciu dni Gruzini demonstrują w Tbilisi i innych miastach. Do protestu przyłączają się artyści, intelektualiści, przedsiębiorcy, nauczyciele i młodzież.