Były brytyjski premier Boris Johnson krytykuje ustalenia szczytu w Wilnie. W weekendowym felietonie dla Daily Mail przekonuje, że Kijów powinien był dostać jasną deklarację co do swego członkostwa w Sojuszu.
“Czego oni się obawiali?” – tymi słowy były premier zaczyna swój felieton. I nie kryje, że uważa, iż szczyt był straconą szansą. “Jedynym, czego potrzebowaliśmy było przesłanie, że przystąpienie do NATO mogłoby się zacząć, tak szybko, jak skończy się wojna” – pisze Boris Johnson. I dodaje: “żaden kraj nie zrobił więcej i nie starał się bardziej, by pokazać, że nadaje się na członka Sojuszu”.
Zdaniem byłego szefa rządu “niektórzy nasi przyjaciele i partnerzy nadal zakładają, że ta wojna skończyć się może tylko w wyniku negocjacji”. Negocjacji, w których ewentualne członkostwo Kijowa w Sojuszu mogłoby być tylko kartą przetargową. “Myślą, że można zawrzeć z Putinem transakcję: wycofaj wojska, my nie wpuścimy Ukrainy do NATO” – przekonuje Boris Johnson. I dodaje, że jego zdaniem takie myślenie to szaleństwo oraz przykład błędu w zachodnim myśleniu: niedoceniania Ukrainy i wyolbrzymiania siły Rosji.
KOMENTARZE