We Francji rozpoczęła się szósta od początku roku runda protestów przeciwko reformie podwyższającej wiek emerytalny z 62 do 64 lat. Od rana trwają masowe strajki między innymi w sektorach transportu, oświaty i energii. W 260 miastach planowane są też demonstracje.
Dzisiejsze strajki są najbardziej widoczne w sektorze transportu. W całym kraju nie kursuje 80 procent pociągów, odwołano od 20 do 30 procent połączeń lotniczych, a transport miejski zapewnia tylko minimalny poziom usług.
Strajk mocno odbija się też na rodzicach z powodu paraliżu sektora oświaty. Szacuje się, że nie pracuje ponad 60 procent nauczycieli szkół podstawowych. Wiele placówek szkolnych jest dziś zamkniętych.
Powody do obaw mają też kierowcy, ponieważ od rana związkowcy blokują transporty paliwa z rafinerii naftowych. „Ten strajk w rafineriach zostanie przedłużony. Jeśli wszyscy zatankują dzisiaj, od jutra może zacząć brakować paliwa” – ostrzegł szef związku FO Frédéric Souillot.
Centrale wzywają pracowników do przerwania pracy tak długo, aż rząd spełni ich żądania i wycofa reformę, która jest obecnie debatowana w senacie. „Nowym hasłem przewodnim protestu jest sparaliżowanie kraju” – oświadczył szef centrali CGT Philippe Martinez. Związkowcy liczą też na to, że w dzisiejszych demonstracjach wezmą udział dwa miliony osób.
