Południowokoreańska prokuratura prowadzi dochodzenie przeciw prezydentowi Jun Suk Jolowi, szefowi MSW i dymisjonowanemu ministrowi obrony. Śledczy badają kulisy wprowadzenia we wtorek kilkunastogodzinnego stanu wojennego.
Pojutrze członkowie Zgromadzenia Narodowego Korei Południowej mają głosować nad wnioskiem o impeachment prezydenta. Oskarża się go o łamanie konstytucji i zdradę narodu.
Dziś rano prezydent Jun przyjął dymisję ministra obrony Kim Yong-hyuna, który nakazał wojsku wkroczenie do siedziby Zgromadzenia Narodowego. Z przesłuchań wojskowych przez parlamentarzystów wynika, że niewielu wiedziało o planie wprowadzenia stanu wojennego w kraju. Jeden z wiceministrów obrony przyznał, że dowiedział się o nim z mediów.
Wniosek o impeachment prezydenta wymaga poparcia większości dwóch trzecich z 300 południowokoreańskich deputowanych. Łącznie opozycja i posłowie niezrzeszeni mają 192 mandaty. Konieczne jest zatem poparcie co najmniej ośmiu posłów partii rządzącej, która już deklaruje, że zablokuje wniosek.
Jeśli wniosek o impeachment zostanie przyjęty, prezydent Jun zostanie tymczasowo zawieszony w swoich obowiązkach. Południowokoreański Trybunał Konstytucyjny ma wówczas 180 dni, aby orzec, czy wniosek jest poprawny, czy nie.