We Francji trwa kolejna runda strajków i demonstracji przeciwko kontrowersyjnej reformie podwyższającej wiek emerytalny. Mimo trwających od trzech miesięcy protestów rząd nie idzie na żadne ustępstwa. Wśród związkowców pojawiają się pierwsze głosy mówiące o możliwym wyjściu z impasu.
To jedenasta runda protestów przeciwko reformie emerytalnej. „Jest to z pewnością najdłuższy konflikt społeczny w kraju od 1968 roku” – oświadczył lider lewicy Jean-Luc Mélenchon.
Według MSW w dzisiejszych demonstracjach uczestniczy od 600 tysięcy do 800 tysięcy osób. Antyrządowe wiece odbywają się w ponad dwustu miastach. Największy marsz rozpoczął się po południu w Paryżu.
W całym kraju porządku na ulicach pilnuje jedenaście i pół tysiąca funkcjonariuszy. Przed południem policja użyła gazu łzawiącego, aby rozproszyć ultralewicowych demonstrantów w Bordeaux, Nantes i Lyonie.
Związkowcy prowadzą też strajki w sektorach oświaty i transportu, oraz sporadyczne akcje protestacyjne. W Lille, Rennes i Lyonie manifestanci zablokowali drogi, w Paryżu sparaliżowali jeden z terminali na lotnisku Charlesa de Gaulle’a, a w Lyonie odcięli prąd w budynku prefektury.
Niemniej coraz głośniej mówi się o stopniowym wygaszaniu protestów. 14 kwietnia Rada Konstytucyjna ma podjąć ostateczną decyzję o zatwierdzeniu kontrowersyjnej ustawy. „Uznamy de decyzję Rady, czy nam się to spodoba czy nie” – oświadczył szef największej centrali w kraju CFDT Laurent Berger. „Niezależnie od tego co się wydarzy, mobilizacja będzie kontynuowana – w takiej lub innej formie” – stwierdziła z kolei szefowa związku CGT Sophie Binet.
Tymczasem francuski rząd nie ugina się presją opinii publicznej i powtarza, że zmiany w systemie emerytalnym wejdą w życie jeszcze w tym roku.
#polskieradio
Polub Nas!
POINFORMUJ NAS O WAŻNYM TEMACIE!
e-mail na [email protected] tel. +1 773-588-6300
Zauważyłeś błąd we wpisie? Napisz do Nas!