Trzy dni przed ostatecznym wyłączeniem niemieckich reaktorów jądrowych nasilają się spory między rządem Olafa Scholza a opozycją. Chadecy chcą, aby ostatnie trzy elektrownie pozostały w gotowości do zasilenia sieci energetycznych. Co ciekawe, podobne żądania przedstawiają rządzący z SPD i Zielonymi liberałowie.
Media przypominają, że elektrownie jądrowe w Bawarii, Dolnej Saksonii i Badenii-Wirtembergii miały już zostać wyłączone z końcem zeszłego roku. W obliczu narastającego kryzysu energetycznego kanclerz Olaf Scholz podjął jednak decyzję o przedłużeniu ich eksploatacji do 15 kwietnia bieżącego roku.
“Po dekadach szukania sposobu na odejście od energetyki jądrowej Zieloni chcą koniecznie dopiąć swego, nie bacząc na to, że kryzysy zmuszają inne kraje Zachodu do kroków zupełnie odwrotnych” – napisał dziennik “Der Tagesspiegel”.
O przedłużenie funkcji rezerwowej elektrowni jądrowych walczą do ostatniej chwili chadecy. “Minister ochrony klimatu Robert Habeck rezygnuje z atomu, preferując węgiel. Po raz kolejny udowadnia, że Zieloni nie walczą wcale ze zmianą klimatu, a wyłącznie z energią jądrową” – ocenił poseł CDU Jens Spahn. Dalszego zaopatrywania reaktorów w pręty paliwowe domagają się też niektórzy politycy FDP.
Ostatnie trzy elektrownie jądrowe w Niemczech zostaną wyłączone w najbliższą sobotę.
